Cztery mecze rozegrały w tym sezonie zawodniczki Pogoni i wszystkie składały się z pięciu setów. Klubowe juniorki pokonały MKS MOS Wieliczka, a seniorki wygrały w II-ligowym meczu z MOSiR Jasło oraz uległy AZS Politechnice śląskiej (Puchar Polski) i w sobotę Dalinowi Myślenice.
Wszystkie pojedynki dostarczyły mnóstwa emocji i można tylko żałować, że spotkanie z Dalinem odbyło się w porze półfinałowego meczu mistrzostw Europy Polska - Holandia. To z pewnością odbiło się trochę na frekwencji.
Zdobycze Pogoni po dwóch drugoligowych meczach to 3 punkty. Zapytany, czy jest z tego dorobku zadowolony, trener proszowianek Dariusz Pomykalski odpowiada bardzo enigmatycznie: - Nadal walczymy o awans, choć widzę, że łatwo nie będzie - szeroki uśmiech towarzyszący tej wypowiedzi każe się domyślać, że mowę o awansie należy traktować raczej w kategorii żartu, ale z drugiej strony porażka z myśleniczankami nie wprawiła go w przygnębienie.
Trener rywali Jerzy Bicz był poważniejszy. Widać było, że mecz, w którym jego zespół był faworytem, kosztował go sporo nerwów. - Mój asystent Paweł Wojtan doskonale zna Pogoń z rozgrywek juniorskich i wiedzieliśmy, że atutem tej drużyny jest zagrywka. To się potwierdziło zwłaszcza w I secie, w którym zupełnie nie potrafiliśmy przyjąć podania rywalek - stwierdził.
Największe kłopoty w tym zakresie sprawiła myśleniczankom Marlena Maj. Po jej serwisach Pogoń w I secie zdobyła 11 punktów z rzędu i kompletnie odwróciła losy partii, którą przegrywała już 5-14. Mimo porażki na pochwały zasłużył jednak cały zespół Pogoni. Tym razem ciężar zdobywania punktów rozłożył się równomiernie na całą drużynę, a nie - jak w pojedynku z MOSiR Jasło - wyłącznie na środkowe. Wprawdzie te znów były najskuteczniejsze (Oraczewska zdobyła 16 punktów, Rydzyńska 14), ale dzielnie wspierały je przyjmujące (Żyła 14, P. Podsiadło 13) i atakująca Maj (13). Po jednym punkcie dołożyły Koperczak, a nawet libero Obrzut.